Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Paweł Kołodziej: pracuję ciężko, ale inaczej niż Rocky

Redakcja
Kołodziej chce zrobić dużą karierę
Kołodziej chce zrobić dużą karierę Michał Ostałowski
- Czasami wieczorami snułem się ze zmęczenia. To naprawdę bardzo ciężkie treningi - mówi w rozmowie z naszym serwisem bokser Paweł Kołodziej, który właśnie zakończył zgrupowanie w Zakopanem, a w marcu będzie walczył o pas federacji WBA w wadze junior ciężkiej.

Przeciętny kibic o bokserze na obozie w górach myśli w taki sposób: wstaje o świcie, wyrywa sosnę, zarzuca na ramiona, wybiega na Giewont. I tak od rana do nocy.
Tak to nie trenujemy. To nie jest Rocky V (śmiech).

W takim razie jak wyglądał dzień zgrupowania w Zakopanem?
Pobudka, o 7.30 ważenie, śniadanie. Potem wychodziliśmy na Kasprowy Wierch albo ćwiczyliśmy na siłowni. Po południu kolejne intensywne zajęcia. Praca na przyborach, skakanki i powtórzenia. Tak w kółko, półtorej godziny ciągłego treningu.

Zobacz także: Kołodziej: dojrzałem, więc zdobędę wymarzony pas mistrza

Wysiłek był wielki?
Czasami wieczorami snułem się ze zmęczenia. To naprawdę bardzo ciężkie treningi. W tym okresie tak jednak musi być. Najważniejsza jest wydolność i wytrzymałość.

Przed Panem najważniejsza walka w życiu. Z tego powodu ten obóz czymś się różnił?
Nie, treningi są tak samo ciężkie jak zawsze. Może moje nastawienie psychiczne jest trochę inne.

Na Puchar Świata w skokach Pan się wybrał?
Nie, nie byłem. Nie było kiedy. Zresztą pewnie nawet bym się nie dopchał, tylu przyjechało ludzi.

Tłum zrobił na Panu wrażenie?
Przez trzy dni ciężko było poruszać się po Zakopanem. Trenowałem w COS-ie obok skoczni, więc wszystko słyszałem.

W marcu Krynica też będzie pełna?
Mam nadzieję. Powinno pod tym względem być lepiej niż podczas ubiegłorocznej gali. Wtedy nie wiadomo było do samego końca, czy się odbędzie. W Krynicy i Muszynie szalała duża powódź. Kilka powodów złożyło się na to, że tamta impreza nie była dobrze rozreklamowana.

Teraz ma być lepiej?
Wszystko będzie idealnie. Myślę, że hala się wypełni. Może przyjść nawet ponad pięć tysięcy ludzi.

Adam Małysz w kółko powtarza, jak ważne dla niego są zwycięstwa w Zakopanem. Pan chyba najlepiej rozumie, co znaczy walczyć w domu.
Walka u siebie to coś niezwykłego. Znajomi nie zawsze mogą się wybrać gdzieś w Polskę. A gdy walczę w domu, przyjdzie mnóstwo znajomych, przyjaciół, rodzina.

Był Pan kiedyś na szczycie Wielkiej Krokwi?
Nie byłem.

A zastanawiał się Pan, czy byłby w stanie założyć narty, odbić się od belki i pofrunąć kilkadziesiąt metrów?
Powiem tak: kiedy kamera pokazuje widok z góry, to uczucie jest przerażające.

Zobacz także: Kołodziej: dojrzałem, więc zdobędę wymarzony pas mistrza

W takim razie kto ma większą odwagę - mały skoczek czy wielki bokser?
Kurczę, powiem szczerze, że nie mam pojęcia. Nigdy skoczkiem nie byłem. Ciężko jest mi odpowiedzieć.

Dziesięć dni zgrupowania za Panem. Co teraz?
W poniedziałek jest konferencja prasowa w Krynicy. Po niej jadę do Warszawy. Zaczynam okres sparingów.

Rozmawiał: Łukasz Madej

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Skatował go za kobietę

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krynica.naszemiasto.pl Nasze Miasto